Wczoraj wieczorem przyjęcie u Jana Józefa Lipskiego z okazji uwolnienia korowców. Poszedłem z Tośką i Jurkiem. Było około stu osób. Wszyscy szczęśliwi, oszołomieni, jeszcze niezupełnie dowierzający. […] Rozglądam się wkoło po uczestnikach fety. Zatrzymuję wzrok na energicznych, stanowczych twarzach Jacka Kuronia, Chojeckiego, Macierewicza, Lipskiego. Nie, oni nie pozwolą odebrać sobie KOR-u.
Warszawa, 24 lipca
Marian Brandys, Dziennik 1976−1977, Warszawa 1997.
To, że zrobiliśmy ulotki, było tylko i wyłącznie wynikiem działania władzy. My się nigdy w sprawy aktualne nie mieszaliśmy i nie chcieliśmy się mieszać, ale skoro tak się porobiło, że na dwa tygodnie przed wyborami wszyscy siedzą, no to coś trzeba zrobić. [...] Nie ma na wolności prawie żadnego aktywnego opozycjonisty [...] — przecież to byłby wstyd, gdyby władze zobaczyły, że wystarczy zamknąć kilkanaście osób i już się w tym kraju nic nie dzieje. [...] Zrzucaliśmy je ze strychów i dachów wysokich domów w centrum Warszawy. Wiatr był genialny, warunki wspaniałe.
Warszawa, 21 marca
Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników. Relacje członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników zebrane w 1981 roku przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego, red. Michał Okoński, Kraków 2008, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Jak w poniedziałek powyborczy przyszli mnie zamknąć, pomyślałem: będę musiał posiedzieć. Zarzut postawili mi 6 marca: o to, że dokonałem kradzieży powielacza. [...] Aresztowali mnie dopiero po wyborach (25 marca), więc było jasne, że nie chodziło o żaden powielacz, tylko o „karę za ulotki”. Tym bardziej że rzeczywiście z kradzieżą żadnego powielacza nie miałem nic wspólnego. [...]
Byłem przesłuchiwany raz, przez osiem, może dziesięć minut. Ja przecież w ogóle nie dostałem uzasadnienia aresztowania. Wiedziałem, że jestem z artykułu 199 [zagarnięcie mienia społecznego], ale nie wiedziałem, co ukradłem, ani kiedy, ani gdzie, ani komu.
Warszawa, 25 marca
Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników: relacje członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników zebrane w 1981 roku przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego, red. Michał Okoński, Kraków 2008.
Powodowani lękiem i troską o ład i spokój w społeczeństwie polskim domagamy się jak najrychlejszego uchylenia sankcji i zwolnienia z aresztu Mirosława Chojeckiego, aresztowanego dnia 25 marca b.r. [...] Znieważający zarzut przestępstwa pospolitego nie może zyskać wiary ani w oczach społeczeństwa polskiego, ani w oczach świata. Zarzut ten nie jego kompromituje, może zaś spowodować ogromne poruszenie i zbulwersować nader sfrustrowane społeczeństwo w sytuacji wielkich trudności gospodarczych. [...] Skutki tego postępowania nie dadzą się przewidzieć, mogą być niebezpieczne, wręcz groźne.
Jerzy Andrzejewski, Marian Brandys, Stefan Kisielewski, Tadeusz Konwicki, Julian Stryjkowski.
Warszawa, 9 kwietnia
Kolejna akcja, większa, sto pięćdziesiąt tysięcy [rozrzuconych ulotek], miała miejsce około 15 kwietnia. To były ulotki pomyślane jako obrona Mirka [Chojeckiego]. Z jednej strony było oświadczenie NOW-ej i KOR-u w jego sprawie, z drugiej taki wiersz-niewiersz „Jak długo jeszcze?”. [...] To była nasza największa akcja ulotkowa, sto pięćdziesiąt tysięcy rozrzucone w ciągu dziesięciu minut w Warszawie.
Warszawa, ok. 15 kwietnia
Niepokorni. Rozmowy o Komitecie Obrony Robotników: relacje członków i współpracowników Komitetu Obrony Robotników zebrane w 1981 roku przez Andrzeja Friszke i Andrzeja Paczkowskiego, red. Michał Okoński, Kraków 2008.
Nie podpisałem listu w sprawie Chojeckiego i oczywiście czuję się ostatnim łajdakiem. Nie podpisałem, bo obawiam się, że mogłoby to zostać wykorzystane jako argument przeciwko naszemu scenariuszowi [filmowemu].
A jeszcze bardziej obawiam się zepsuć sytuację „Twórczości”, zagrożonej po śmierci Jarosława.
Warszawa, 27 kwietnia
Andrzej Kijowski, Dziennik 1978-1985, Kraków 1999.
Poszedłem na tę głodówkę przeciw sobie, w poczuciu obowiązku. [...] Uznałem, że skoro chce się wołać do ludzi, aby wystąpili w obronie głodującego Mirka [Chojeckiego] — trzeba dla wiarygodności swoich słów — głodować z nim.
Podkowa Leśna, 7–17 maja
Głodówka w kościele św. Krzysztofa w Podkowie Leśnej, [1980], [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Byliśmy już bardzo osłabieni i wtedy przyszedł do nas Mirek Chojecki z naręczem kwiatów, dziękując za głodówkę, dzięki której wypuścili go z więzienia. To było bardzo wzruszające.
Podkowa Leśna, 11 maja
Ruch Obrony Praw, red. Mateusz Sidor, Warszawa 2007, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
Jak doniosła prasa, 12 czerwca zakończył się w Warszawie proces Chojeckiego, oskarżonego o to, że „działając wspólnie i w porozumieniu zabrali w celu przywłaszczenia — na szkodę Powszechnej Agencji Handlowej — powielacz marki „Rex-Rotary”. Chojecki i jego kolega zostali skazani na rok więzienia w zawieszeniu i 10 tysięcy złotych grzywny.
Chojecki jest szefem nielegalnego wydawnictwa NOW-a i cała sprawa została w haniebny sposób nakręcona. Prawdopodobnie faceci, którzy zaproponowali mu kupno powielacza (wartość 7 tysięcy złotych), byli podstawieni przez policję. Walka z opozycją z reguły prowadzona jest w ten sposób. Pikanterii całej sprawie dodaje polecenie Gierka zwolnienia Chojeckiego i stwierdzenie, że nie powinno być procesu, ponieważ sprawa jest błaha. A jednak proces wytoczono. Widocznie przekonano Starego, że bezpieka nie może do końca utracić twarzy.
Warszawa, 17 czerwca
Mieczysław Rakowski, Dzienniki polityczne 1979-1981, Warszawa 2004.
Jakieś maszyny najpierw dał [Mirosław] Chojecki. [...] [Jan] Narożniak przecież robił też na sprzęcie NOWE-j [Niezależnej Oficyny Wydawniczej]. Była ta sławna sprawa z prokurator [Wiesławą] Bardonową, która przyszła na rewizję do Regionu [Mazowsze]. Pamiętam ten moment, jak wchodzi prokurator. Pracownicy mówią: „Prokurator do nas przyszedł, to co tu robić?!”. Zbyszka [Bujaka] wołamy: „Zbyszek, prokurator przyszedł!”. A Zbyszek na to: „No, to niech tam robi, co do niego należy”. [...]
Piotr Sapełło w powielarni prokuratury, gdzie pracował, zwrócił uwagę na dokument, który instruował, jak zwalczać „Solidarność”. Dostarczył chyba ten dokument do Regionu Mazowsze, i tam on był drukowany. Pewnie ktoś powiadomił prokuraturę czy SB, że taki dokument jest i oni dlatego przyszli na rewizję dokładnie wtedy.
Warszawa, 21 listopada
„Solidarność” Mazowsze 1980–1981. Spotkanie z członkami Prezydium Regionu, rozmawia Andrzej Friszke, Warszawa 2008.
5 grudnia 1980 do Sztokholmu przybył Czesław Miłosz. Tego samego popołudnia ukazał się „Der Spiegel” ze zdjęciem ogromnego sowieckiego czołgu z czerwoną gwiazdą, rozjeżdżającego Polskę. W ten sposób „Der Spiegel” antycypował wydarzenia, które, jak sądzono, będą miały miejsce najbliższej nocy.
Czesław Miłosz wśród kamer, mikrofonów i reflektorów został zasypany pytaniami o aktualną sytuację Polski. Uchylał się od odpowiedzi, powtarzając, że nie jest komentatorem politycznym, tylko poetą, który przybył do Sztokholmu po odbiór literackiej Nagrody Nobla. Później, podczas uroczystości noblowskich, wyraził swoje polityczne stanowisko, nosząc znaczek „Solidarności” w klapie marynarki.
Na uroczystość wręczenia Nagrody Nobla przyjechało kilka ważnych osób z kraju, między innymi Mirosław Chojecki, Grzegorz Boguta, Stefan Kisielewski. Zaprosił ich Miłosz, ale zapomniał uprzedzić o tym organizatorów, którzy nie zarezerwowali miejsc w hotelach. W tej sytuacji część gości Miłosza zamieszkała u nas, a część jak Jerzy Giedroyc, pani Zofia Herzowa i Stefan Kisielewski w Grand Hotelu. Miłosz nie pomyślał też, żeby ich zaprosić na główne przyjęcie z królem po ceremonii wręczenia nagród. W związku z tym bardzo zacne towarzystwo: Jerzy Giedroyć, Zofia Herz, Kisielewski i my przyjęliśmy zaproszenie wydawcy Miłosza w Sztokholmie, Adama Bromberga, na kolację do eleganckiej restauracji, w tym samym czasie, kiedy odbywało się przyjęcie w ratuszu sztokholmskim.
5 grudnia
Katarzyna Puchalska, Droga przez Bałtyk, Relacja Jakuba Święcickiego nagrana przez Katarzynę Puchalską w kwietniu 2005, „Karta” nr 47/2005.